PRZEWODNIK KONCERTOWY MUZYKI WOJSKOWEJ

Leszek Maruta*


"Rodzi się szczególne uczucie, kiedy przyglądamy się defiladzie. Grzmiące tony orkiestry wojskowej - ta wspaniała symbioza rytmu i melodii - wywołują w nas dreszcze i powodują przyśpieszone bicie serca. Budzi się też w naszej piersi poczucie dumy narodowej, zwłaszcza kiedy mija nas poczet sztandarowy. Jest jakaś niewytłumaczalna siła w tej lawinie dźwięków, płynącej z trąb, puzonów i bębnów. Instynktownie zaczynamy wystukiwać obcasem rytm marsza, bębnić go palcami. Wzbiera też równocześnie w nas poczucie jedności z całą resztą tłumu, przedziwne poczucie mocy, przenikające umysł i ciało".

(Z okładki starej płyty z marszami)

Wielu melomanów ma zbyt jednostronny i uproszczony pogląd na muzykę marszową. Wychodzą oni mianowicie z błędnego założenia, że zarówno sama forma jak i treść muzyczna marsza wiążą się nierozerwalnie z marszowym krokiem defilującego wojska, sportowców w paradzie sportowej czy też manifestującego tłumu, że jest to w gruncie rzeczy muzyka wyłącznie użytkowa, działająca mobilizująco na masy ludzkie, celem pobudzenia ich do boju czy innych wystąpień, podniesienia ich ducha i entuzjazmu dla sprawy. I że właśnie te z gruntu pozamuzyczne, pozaartystyczne cele narzucają tej muzyce ów charakterystyczny takt parzysty: 2/4, 4/4 czy 6/8, rytm punktowany, umiarkowane na ogół tempo i tradycyjną budowę trzyczęściową, z kontrastującym melodyjnym triem pośrodku. Towarzyszyć ma temu prostota wyrazu i bezpośredniość ekspresji, "chwytliwa" dla niewybrednego słuchacza.

Tak jednak nie jest. Połączenie utworu w rytmie marsza z fizycznym poruszaniem się "masy ludzkiej", to tylko jeden z wielu czynników, mających wpływ zarówno na formę jak i na emocjonalną treść utworu. Równie bowiem ważne, a może nawet i dużo ważniejsze są SPOŁECZNO-HISTORYCZNE OKOLICZNOŚCI, towarzyszące powstawaniu tego typu muzyki, reagującej na bieżące wydarzenia epoki szybciej i żywiej, niż wszystkie inne gatunki muzyczne. Chodzi w niej bowiem o oddanie burzliwych nieraz emocji i nastrojów społeczeństw i narodów, ich ducha patriotycznego, entuzjazmu i poświęcenia dla sprawy narodowej, wolności, niepodległości. Wreszcie - last but not least - o zachowanie i przechowanie rodzimego f o l k l o r u, narodowej muzyki, pieśni ludowej i żołnierskiej. A także o uczczenie ukochanych przywódców - bohaterów narodowych.

HISTORIA MARSZA

Trąby jerychońskie

Prześledźmy pokrótce historię marsza. Istotnie, powstał on na potrzeby wojska, zwłaszcza piechoty. Już starożytne malowidła ścienne (Egipt) przedstawiają wojowników, maszerujących w takt muzyki, wydawanej przez instrumenty dęte i perkusyjne. Muzyka wojenna rozbrzmiewa pod murami Jerycha (znane z Biblii trąby jerychońskie) i Troi (Achilles, grający na salpinksie); w takt własnych orkiestr maszerowały rzymskie legiony. Grały im "surmy bojowe", trąby, proste tuby i wygięte buciny (rodzaj helikonu), lituusy i rogi. "Barbarzyńcy" zaś, na przykład Germanie, dęli w metalowe rogi i surmy z brązu, piszczeli przenikliwie na piszczałkach i bili w obciągnięte skórą bębny, bądź też walili w bębny jak Partowie lub grali na trombitach-karnyksach jak Gallowie.

Z kolei w średniowieczu europejskie rycerstwo miało swoich fanfarzystów oraz konnych kotlistów. Instrumentami zaś rot pieszych były bębny i piszczałki. Z czasem tych piszczków i doboszy, trębaczy i fanfarzystów zaczęto łączyć w grupy, i tak oto powstały pierwsze orkiestry wojskowe. Zaś z pierwotnych sygnałów-komend, podawanych na trąbce bądź też przekazywanych przez bębny, z intrad i fanfar zrodziły się pierwsze krótkie jednoczęściowe marsze, grane z użyciem początkowo trąb, bębnów i piszczałek, a później - szałamaj, krzywuł, cynek, pomortów, dudów, a wreszcie fletów, puzonów, obojów i fagotów. Spośród drewnianych instrumentów dętych na czoło wysunęły się oboje (stąd i powszechne w w. XVIII kapele oboistów, złożone przykładowo z dwóch oboistów, dwóch fagocistów i dwóch waltornistów).

Wojna 30-letnia, toczona na obszarze Niemiec w latach 1618-1648, otwiera nowy rozdział w historii marsza. Z "kup" bowiem najemnego żołdactwa zaczęto formować wojsko regularne, na stałym żołdzie i stojące na kwaterach (a więc poddane już dyscyplinie wojskowej). Z tej to właśnie wojny pochodzą historyczne i po dziś dzień grane marsze: kirasjerów gen. Pappenheima (z obozu Wallensteina) oraz szwedzko-fińskiej rajtarii.

Mehterhane - Ottoman military band

Moda na francuszczyznę, jaka ogarnęła Europę w drugiej połowie XVII wieku, spowodowała tworzenie wszędzie orkiestr na modłę francuską. Dało to efekt w postaci dość jednorodnego już charakteru muzyki wojskowej, w owym czasie de facto kameralnej, co wiązało się ze szczupłą obsadą ww. kapel oboistów. Przykładowe marsze z tej epoki, to angielski "Marlborough", pruski "Dessauer" i francuski "Dragoni marszałka de Noailles".

Przełomowy wpływ na "udźwiękowienie" europejskich orkiestr wojskowych miała jednak turecka muzyka janczarska. Przejęto bowiem w XVIII wieku od Turków talerze, wielkie bębny, dzwonki, trójkąty, cymbały, tam-tamy, lirę oraz charakterystyczny buńczuk orkiestrowy z brzękadłami. Ten egzotyczny skład (perkusja) zachęcał ówczesnych najwybitniejszych kompozytorów - Mozart, potem Beethoven, do komponowania "marszów tureckich" - alla turca. Innym przykładem wykorzystania tureckich nowinek może być słynny marsz wojskowy, skomponowany przez Beethovena w r. 1809, a mianowicie "Marsz korpusu gen. Yorcka", walczącego później z Napoleonem.

WIELKIE NAZWISKA - POKOJOWE CELE

Chociaż marsz począł się w wojsku, to przecież już od samego początku służył także i innym, całkiem pokojowym celom, zwłaszcza poprzez popularyzowanie muzyki na "głuchej prowincji", w miasteczkach garnizonowych, gdzie orkiestra wojskowa była jedyną krzewicielką kultury muzycznej.

Radetzky Marsch

Zasługa w tym XVIII-wiecznych muzykologów, którzy wysoko ocenili stymulujący wpływ na słuchaczy pieśni oraz muzyki w rytmie marsza. Marsze więc zaczęły rozbrzmiewać i przy uroczystych koronacjach (doskonały, choć dużo późniejszy przykład, to "Marsz uroczysty" E. Elgara), i jako oprawa muzyczna wszelkich innych wielkich uroczystości publicznych, dodając im majestatycznego splendoru.

Towarzyszyły również uroczystościom np. uniwersyteckim, cechowym, miejskim. A stąd już tylko jeden krok - duży krok, doniosły krok! - w stronę muzyki artystycznej, w więc wprowadzenie marsza do wszystkich innych gatunków muzyki instrumentalnej lub wokalno-instrumentalnej. Ma się rozumieć - z dużymi nieraz przetworzeniami w formie i pogłębieniem treści.

Tak więc marsz staje się ważną częścią składową: opery, operetki, baletu, oratorium, a także suity, sonaty, serenady i symfonii zyskując tym samym pełną nobilitację w muzyce poważnej. Przykłady można mnożyć, a więc marsze z oper: "Aida" Verdiego i "Faust" Gounoda, marsze wojskowe Franciszka Schuberta, "Marsz słowiański" Piotra Czajkowskiego, "Marsz węgierski" Hectora Berlioza czy marsze weselne Feliksa Mendelssohna-Bartholdy'ego i Ryszarda Wagnera ("Lohengrin").

Nazwiska kompozytorów można również mnożyć, aż po Prokofiewa, Roussela i Dariusza Milhaud. Ale największą popularność zdobył w świecie słynny "MARSZ RADETZKY'EGO", skomponowany w r. 1849 przez Jana Straussa-ojca, na cześć austriackiego feldmarszałka, zwycięskiego w kampaniach włoskich 1848/49 roku.

Ten to szlachetny mariaż muzyki wojskowej z muzyką artystyczną zapoczątkowali tacy wybitni twórcy przełomu XVII/XVIII wieku jak: J. B. Lully, rezydujący na dworze Ludwika XIV ("Fanfares pour le Carrousel Royal" i "Marsz królewskich muszkieterów"), J. F. Haendel (Marsz z opery "Scypion"), J. Haydn ("Marsz księcia Walii") czy Ch. W. Gluck ("Marsz rosyjski").

Ba, do komponowania marszów zabierały się nawet głowy koronowane! Przykładem - Fryderyk Wielki i jego marsz kawaleryjski Es-dur, król Fryderyk Wilhelm III, autor "Pruskiego marsza powitalnego" oraz jego córka, ks. Augusta, wreszcie brytyjska księżna Kentu, matka królowej Wiktorii, która komponowała marsze na użytek pułków konnych gwardii królewskiej Life Guards i Blues and Royals oraz królewskiej artylerii konnej.

NAPRZÓD, DZIECI OJCZYZNY!

Les Grognards

Nowy impuls muzyce wojskowej daje Wielka Rewolucja Francuska, która tchnęła w nią ducha patriotyzmu, heroizmu, umiłowania wolności, bohaterski patos rewolucyjny ("Śmierć lub zwycięstwo" - La Victoire ou la Mort, 1794). Przykładem - "Marsylianka" (1792) i konkurująca wówczas z nią pieśń i marsz - "Le Chant du Depart", ochotników wyruszających na front.

A później przyszedł słynny "Marsz Gwardii Konsularnej spod Marengo" (1800), który dał początek całej świetnej plejadzie marszów napoleońskich: "Austerlitz", "La Grenadiere", "Marche Imperiale", "Marche des Bonnets a poils", "Massena".

Inny ważny rozdział w historii muzyki marszowej - wojskowej, to Wiosna Ludów 1848/49, znaczona takimi marszami jak polski "Marsz Mierosławskiego": "Hasłem do boju: wolność i lud!" (do muzyki G. Dionizettiego z opery "Łucja z Lammermooru") czy rewolucyjne marsze węgierskie: Kossutha, Klapki, Batthyany'ego (premiera rządu rewolucyjnego).

Czas idzie naprzód. W orkiestrze wojskowej początku XIX wieku zachodzą istotne zmiany: klarnety przejmują od obojów rolę prowadzącą oraz zastosowane zostają wentyle do blaszanych instrumentów dętych, umożliwiające uzyskanie pełnej skali chromatycznej. "Uskrzydliło" to muzykę marszową, dodało jej blasku i potężnego dźwięku.

Na przełomie XIX i XX wieku muzyka wojskowa uprzyjemnia ćwiczenia, manewry, służbę garnizonową oraz życie mieszkańców miast i miasteczek (koncerty publiczne). Powstało też w tym okresie najwięcej świetnych, melodyjnych marszów. Ale oto wybucha I wojna światowa. Wojska obu stron konfliktu całymi miesiącami i latami tkwią w okopach, tocząc walki pozycyjne. Jedynie muzyka wojskowa dodaje im ducha, podnosi morale, jest też jedyną rozrywką. Wspomnijmy tu słynną francuską "Madelon", najulubieńszą pieśń francuskich "poilus" (był to zarazem słynny marsz). Kompozytor - Camille Robert - otrzymał za nią Legię Honorową. Podobnie było z brytyjską "It's a long way to Tipperary".

I znów chwila wytchnienia w historii powszechnej: lata 1918-1939. Capstrzyki, defilady, uroczyste zmiany wart przed Grobem Nieznanego Żołnierza. I oto nadchodzi II wojna światowa. Zdawało by się, że pełna motoryzacja i mechanizacja walczących armii wyprze zupełnie muzykę wojskową, która zginie w huku motorów. Ale nie. Czołgi i transportery opancerzone mogą bowiem równie dobrze defilować przy muzyce, jak żołnierze maszerować - w takt np. francuskiego Marsza 2. Dywizji Pancernej gen. Leclerca.

I oto patrzmy, jak na przestrzeni wieków poszerzyła się skala artystycznych doznań przy słuchaniu marszów: od nastroju powagi, żałoby i smutku ("Marsz żałobny" Chopina), poprzez tragikomizm, groteskę i humor (znajdziemy to u Mozarta, w jego kontredansach, "Cosi fan tutte" i "Weselu Figara", skąd zaczerpniętych zostało wiele tematów do marszów i pieśni żołnierskich), aż po muzykę triumfalną i radosną, jednoczącą ludzi w uścisku braterstwa i przyjaźni.

Temu też celowi służą Międzynarodowe Spotkania Muzyczne Orkiestr Wojskowych "KRAKÓW '91" - z udziałem zaprzyjaźnionych orkiestr z Czecho-Słowacji, Niemiec, Stanów Zjednoczonych Ameryki Płn., Węgier, Wielkiej Brytanii, Związku Radzieckiego i Polski. Orkiestry - wystąp!

BELGIA

Belgijski hymn narodowy - "Brabantka", ma podobną historię co i nasza "Warszawianka" Karola Kurpińskiego. Związany jest ze zrywem niepodległościowym Belgów - rewolucją sierpniową 1830 r. i posiada podobne słowa: "Po wiekowej niewoli wolna Belgia powstaje z grobu".

Belgijskie orkiestry wojskowe - Orkiestra Belgijskich Królewskich Sił Powietrznych czy Belgijskiej Królewskiej Żandarmerii - trydycyjnie uczestniczą w międzynarodowych festiwalach muzyki wojskowej, odbywających się po całym świecie, m.in. we Francji, Wielkiej Brytanii, Austrii, Holandii, Niemczech czy Japonii. Uwadze miłośników muzyki wojskowej, kolekcjonerów nagrań, płyt i kaset, polecamy takie tradycyjne marsze belgijskie, jak: "Marsz 1. pułku strzelców Ardeńskich", "Marsz belgijskich spadochroniarzy" czy "Belgijski marsz lotniczy".

CZECHO-SŁOWACJA

"Czeskim królem marszów" nazywany jest JULIUSZ FUCZIK (1872-1916), znakomity kompozytor i kapelmistrz austriackich orkiestr wojskowych, m.in. 86. i 92. c.k. pp. (w owym 92. pułku służył dzielny wojak Szwejk!) sam zresztą przedtem fagocista. Absolwent praskiego konserwatorium, uczeń Dworzaka, skomponował tak szeroko znane w świecie marsze jak "Marsz florentyński", "Wejście gladiatorów", "Triglav", "Sempre Avanti" czy "Marsz strzelców Litomierzyckich".

Czeską muzykę wojskową, marszową, cechuje bogata, szlachetna w inwencji melodyka, rzewność i uczuciowość, a przede wszystkim oparcie się na przebogatym czeskim folklorze - słynnej czeskiej polce. Jest to muzyka prosta, melodyjna, płynąca prosto z serca - i bardzo przy tym wesoła.

Ojcem czeskiej "lidovki-dechovki" był FRANTISZEK KMOCH (1848-1912), założyciel i dyrygent słynnej orkiestry dętej z Kolina, autor ponad 200 utworów. Muzykę swą wywiódł z orkiestr wojskowych czeskich pułków w austriackiej armii, ale ją "ucywilnił" i uszlachetnił, przepajając czeską ludową pieśnią. Po dziś dzień są grane i śpiewane jego utwory: "Złota Praga", "Kolinie, Kolinie", "Hej, Marzenko", "Mój koniczek", "Miesiączek świeci", "Czeska muzyka".

Czołówkę klasyków tego rodzaju muzyki uzupełniają: KAROL ojciec i syn KAROL KOMZAKOWIE. Również kapelmistrze dawnych austriackich orkiestr, zwłaszcza Komzak junior znany jest jako kompozytor tradycyjnych austriackich marszów: "Arcyksięcia Albrechta" (44. c.k. pp.) oraz marsza 84. c.k. pułku piechoty, którego był kapelmistrzem. W Polsce najczęściej grane są czeskie marsze: "Castaldo" (c.k. 28. pp. "Dzieci Pragi", kompozytor Rudolf Novaczek, 1890) i "Marsz słowiański" Rudolfa Obruczy (1901).


*Leszek Maruta (ur. 8 listopada 1930 r. w Toruniu, zm. 4 sierpnia 2002 r w Krakowie) - polski prozaik i satyryk. Studiował na Akademii Handlowej w Krakowie oraz na Uniwersytecie Jagiellońskim. Debiutował jako satyryk na łamach tygodnika "Życie Literackie" w 1956 roku. W latach 1962-1969 był kierownikiem i wicedyrektorem Estrady Krakowskiej. W latach 1975-1977 był dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Kultury (Tarnów) oraz członkiem zespołu redakcyjnego czasopisma "Lektura" (źródło: WIKIPEDIA).

1 2 3